utworzone przez Kasia Klimczewska | maj 8, 2025 | TMC & Ayurveda
Zjadłam właśnie tak satysfakcjonującą, prosta, wiosenną kolację, że mimo braku przepięknych zdjęć – ten wpis musi się tu raz dwa pojawić. Lepiej „tylko” dobrze, niż wcale (tu oczko dla perfekcjonistki we mnie i każdej, która to czyta ;)).
W centrum jest królowa kapusta – superfood z polskiej kuchni. Tu młoda, wiosenna, przyjemnie karbowana, mniam!
Co TMC mówi o składnikach kolacji?
Kapusta jest super w naszej diecie, TMC widzi w niej termikę neutralną, czyli taką, która powinna byc podstawą naszego menu. Ma smak słodki i ostry jednocześnie – działa zatem nawilżająco (smak słodki) a przy okazji porusza zastój, pomaga płynąć naszej życiowej energii Qi (smak ostry).
Ufam, że dobrze podziała na mój „gorący” Żołądek (co objawia się u mnie zgagą, tym nieprzyjemnym pieczeniem za mostkiem) – jej neutralność, umiejętność wyprowadzania gorąca i nawilżenia jednocześnie połączone z tym, że oddziałuje ona m.in na Żołądek właśnie (poza tym na Płuca – czyli pomoże przy np. suchym kaszlu + na Jelito Grupe – czyli nawilży je i pomoże poruszyć, jeśli jest tam jakiś zastój) powinny koić takie objawy.
Poza tym odżywcze, wiejskie jaja na miękko – płynne żółtko to jest cudo, nie bójcie się jaj! Budują Krew, odżywiaja Esencję Nerek, tzw. Jing (dodaja nam mocy, witalności, długowieczności!), odżywiają aspekt Yin (ten, który równoważy dynamikę życia, stres, złość, frustrację – takie jakości, które mieszczą się w aspekcie Yang).
No dobra, do roboty i smacznego!
–
porcja na 2 osoby
4 garści poszatkowanej młodej kapusty
2 garści liści rukoli
4 wiejskie, kurze jaja
10 orzechów włoskich (uprazonych)
2 łyżeczki masła (płaskie)
0,5 łyżeczki mielonego kuminu
sól i pieprz do smaku
kilka kropli cytryny
do posypania: gomasio i świeży tymianek
Na dużą patelnię wlej wodę, tak by pokryła dno i rozgrzej. Wrzuć kapustę, dodaj kumin, szczyptę soli i przykryj pokrywką, duś na małym ogniu min. 15 min. WAŻNE: sprawdź co kilka minut czy woda nie wyparowała, w miarę potrzeby dolej.
Dosmacz jeszcze solą, pieprzem, dodaj masło póki jest ciepła, żeby się ładnie rozpuściło.
Ugotuj jajka na miękko – podaje czas dla jajek wyjętych z lodówki: w małym garnuszku zalej je zimną wodą, przykryj pokrywka i wstaw na średni ogień, jak tylko zaczną się gotowac odmierz 3 minuty i zdejmij z ognia. Odlej wrzatek, przelej porządnie zimną wodą, żeby zatrzymac proces gotowania, obtłucz skorupkę o blat/zlew i zostaw w wodzie na chwilę, to ułatwi obieranie.
Rukolę posiekaj, orzechy pokrusz na mniejsze kawałki.
Na talerzu ułóż kapustę, obok rukolę, na tym obrane jaja. Posyp orzechami, tymiankiem, gomasio, skrop kilkoma kroplami oliwy.
Et voila!
Smacznego!
utworzone przez Kasia Klimczewska | lut 18, 2024 | Przepisy, Słodkie
Wg. TMC Zima to czas YIN, pierwiastka żeńskiego, energii przyjmowania, trwania, nocy, mroku, głębin. To pierwiastek, który chcemy teraz zasilać i dawać mu miejsce – zarówno poprzez uznanie w naszym stylu życia tego naturalnego rytmu kierującego nas do zatrzymania, wglądów, spotkań z tym co skrywa nasz mrok jak i poprzez odżywianie. Odżywiając Yin odżywiamy nasz „korzeń”, naszą „esencję”, źródło, z którego będziemy czerpać przez okres wzrostu, rozkwitu, działania, w czasie dynamicznego ruchu „do życia” czyli YANG, który przyjdzie wiosną i rozleje się w swej pełni latem.
Teraz w swej pełni rozlewa się YIN. A raczej po prostu jest, YIN nastaje i po prostu jest, a nasze największe zadanie to pozwolić sobie na nie, poddać się mu.
Możesz poddawać mu się też w kuchni, komponować jedzenie tak, by zasilało to, co teraz naturalne.
Czarny kolor, czyli czarny ryż, suszone śliwki – zasila Nerki, organ związany z Zimą i Yin, który przechowuje naszą esencję życia i witalności zwaną Jing.
Mleko kokosowe – odżywia Yin, pomaga też rozpraszać i usuwać zimno, któremu łatwiej teraz dostać się do ciała.
Garstka bakalii gotowanych w ryżu odżywia Yin, a całe to śniadanie przygotowane na ciepło, z łagodnymi, ogrzewającymi przyprawami (kardamon, wanilia) wspiera trawienie, dzięki któremu mamy dobrą odporność.
Taka miska to jest moje wymarzone śniadanie w chłodne poranki.
Gorący jędrny ale jednak miękki w konsystencji ryż, lekka słodycz ugotowanych w nim bakalii i kremowy, gorący kokosowy sos….mmmmm!
A na wierzchu ulubione dodatki, najlepiej takie, które przełamują miękką konsystencję chrupaniem: prażone siekane orzechy, ziarna kakao albo chrupiąco-soczyste ziarenka granatu.
Jako żródło białka dodaję prawię zawsze kopiastą łyżkę łuskanych nasion konopii (ok. 6 g białka) – polecam, bo w tym śniadaniu nie ma go za wiele. Owszem uzbiera się odrobina z bakalii i mleka kokosowego, w 100g porcji ryżu będzie 3,5 g białka ale dopiero w połączeniu z takim białkowym boostem jak konopie będziemy mieć w takim śniadaniu bliżej 10g białka (a dziennie dobrze zjeść 1g na 1kg masy ciała, więc warto uwzględniać w każdym posiłku).

na 2 porcje
ok. 1 szkl. czarnego ryżu (200 g)
2 szkl. wody do ugotowania ryżu
4-6 łupin nasiennych kardamonu z ziarenkami
bakalie, kilka sztuk: suszone śliwki/morele/daktyle/czerwone daktyle chińskie da zao, nawywane też jujube (usuń pestki i pokrój na mniejsze części)
+ mała garstka: jagody goji/rodzynki
na sos:
0,5 szkl. mleka kokosowego (polecam Arroy D, nie chodzi mi o takie cienkie mleczko do kawy tylko gęste, aksamitne, treściwe)
wanilia – kilkanaście kropli esencji a najlepiej miąższ wyskrobany z 1 laski wanilii
1 łyżeczka skrobii (ziemniaczana, z tapioki, kleistego ryżu itp.) + 1 łyżka zimnej wody, zmieszane – do zagęszczenia
do podania: siekane podprażone orzechy, podprażony sezam/gomasio, nasiona granatu, ziarna kakao, łuskane nasionka konopii jako świetne źródło białka itp.
Ryż dokładnie wypłucz i zalej chłodną wodą w proporcji 1 x ryż do 2 x woda.
Dodaj roztarte ziarenka kardamonu, wybrane bakalie, przykryj pokrywką, zagotuj i na małym gazie gotuj ok. 40 min aż ryż zmięknie. Sprawdź czasem czy się nie przypala i ew. dolej troszeczkę wody.
W małym garnuszku zagotuj mleczko z wanilią. Łyżeczkę skrobi rozmieszaj dobrze w 1 łyżce wody i wlej do gotującego się mleka, od razu dokładnie wymieszaj. Gotuj jeszcze 2-3 min i odstaw.
Nakładaj ryż z bakaliami do miseczek, polewaj gęstym mlekiem kokosowym i podawaj z wybranymi dodatkami.
Smacznego!
utworzone przez Kasia Klimczewska | paź 28, 2010 | Życie & Lifestyle
Dziś mija dokładnie 6 lat od 28 października 2010 roku, dnia, kiedy postawiłam pierwszy krok w moje nowe życie.
Tego dnia zostawiłam jesienną Polskę, mieszkanie, pracę, rodzinę, przyjaciół i ruszyłam z pewnym wesołym facetem w niemal roczną podróż po Azji. Tak naprawdę niewiele się znaliśmy, a wyzwanie spędzania ze sobą czasu 24/7 okazało się być zarówno trudnym jak i bardzo znaczącym doświadczeniem dla nas obojga. Doświadczeniem, które zadziałało jak punkt zapalny, ujawniło nasze ciemne strony i uwolniło całą masę gówna, które schowane głęboko za wielkimi, beztroskimi uśmiechami, wypełniało nas od stóp po czubki głów. Ten czas przyniósł dużo bólu i dopiero kilka lat później byłam w stanie zrozumieć, że było to zrządzenie losu, bez którego nie mogliśmy się obejść.
Ja i on nie jesteśmy już parą, ale udało nam się zachować dobre relacje. Każde z nas podąża teraz inną ścieżką, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że to doświadczenie było niezbędne dla nas obojga. Dziękuje więc Kosmosowi za tego chłopaka, za to, że miał jaja by rozbić skorupę, w której byłam schowana i za wyprawę, która stała się naszym udziałem.
Odzyskiwanie siebie
Dziś mija 6 lat od kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego jak otumaniona dotąd byłam, jak dławiłam swoją prawdziwą naturę, motałam ją swoimi kompleksami i lękami, pozwalałam ją ograniczać zasadami wyznaczanymi przez społeczeństwo, w którym dorastałam – potulna, cicha i posłuszna.
Wreszcie czuje wyraźnie, że w środku mnie jest głos, którym gada moje Serce, i który chce wybrzmieć z pełną mocą. Cały czas powiększam pojemność na to kim jestem, staram się łączyć to, co szeptem mówi ciało i dusza z tym co słyszę w swojej głowie, która zwykle lubuje się w wygodnym konformizmie i podążaniu za schematami.
Poddaję pod wątpliwość wszelkie normy i programy, które nie rezonują z moją intuicją i nieustannie wydeptuję swoją własną ścieżkę dbając o wewnętrzny spokój i zaufanie do życia..
.
.
.
7 lat później – nie poddałam się!
28.10.2024
Czytam te słowa ponad 7 lat później.
Ciary mam na wspomnienie odwagi i podróży jaką sama przeszłam!
Pisałam powyższy tekst 28 października 2016. Mieszkałam wtedy od 8 miesięcy w Azji i zaczynałam zupełnie nowe życie. Sama! Wiedziona przede wszystkim intuicją i drapiącą w środku niewygodą, której dziękuję za to, że nie dała mi odpuścić
Jako 35-latka zmieniałam zawód, spojrzenie na życie, otwierałam się na zupełnie nowe światy. Pamiętam, że pisałam te słowa kilka dni po zakończeniu mocnego (dla mnie), 10-dniowego kursu medytacji Vipassana, który rozpoczął mój obfity w transformacje pobyt na Bali i Lomboku, a chwilę później kierowałam kroki na kurs instruktorski jogi w Indiach.
Niemal cały czas podczas tego długiego pobytu w Azji i przez długi czas po powrocie do Polski, kiedy budowałam swoje „nowe życie” miałam poczucie, że wszystkie puzzle układają się na swoje miejsce. Ludzie, którzy się pojawiali, wydarzenia, okazje – była w tym jakaś magia, którą wspierałam coraz uważniejszym poznawaniem siebie, coraz odważniejszym zmienianiem tego co mnie ograniczało i nieustannym budowaniem zaufania do tego kim jestem i co robię. To pomogło mi wytrwać, nie wrócić na stare tory, nie zwariować kiedy moja głowę wypełniały myśli „Kaśka co Ty najlepszego wyprawiasz!?”, „Nie dasz rady!”, „To nie dla Ciebie!”
Udało się! Zostałam przy tym co mnie karmi, rozwijam swoją firmę, prowadzę warsztaty, wspieram kobiety w zdrowiu, harmonii, budowaniu odwagi do zmiany!
Mam za sobą 8 lat praktyk, warsztatów, odkryć, dzięki którym zmieniłam swoje życie i zebrałam je by wesprzeć każdą kobietę, która, tak jak ja kiedyś, ma te milion wymówek, przekonań i głosów w głowie: „nie nadaje się!” „utknęłam”, „nie mam siły”, „nie mam odwagi”, „boję się być sobą”, „nie wiem jakim głosom ufać”, ale czuje, że już dłużej tak nie może!
Jesteś w takim miejscu? Kliknij tu – Free Yourself jest dla Ciebie!